Najtrudniejsze były pierwsze chwile po wyjeździe z Polski - pierwsze dni, tygodnie, miesiące. Andrzej Gąsiorowski pisał wtedy coś w rodzaju pamiętnika. Zawarł tam swoje przeżycia i refleksje. Oto fragmenty jego zapisków.
12 listopada 1991
Yesterday
Yesterday
Do wczoraj byłem człowiekiem. Byłem wiceprezesem „Art B", współwłaścicielem tej firmy, obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej. Od wczoraj jestem głównym oskarżonym w sprawie tzw. „afery Art B", ściganym listem gończym na całym świecie przez władze swego kraju, oskarżonym o rabunek co najmniej 400 min USD, z perspektywą wyroku do 25 lat więzienia - czyli przestępstwa o określonego prawem jako zbrodnia (...). Nie za bardzo jest gdzie się cofać. Nie ma już jak się bronić. W obecnej chwili pozostały już tylko trzy proste wyjścia:
Wrócić do kraju? Polska, jaką dla mnie pozostawiono, to już tylko jedna cela więzienia na Rakowieckiej w Warszawie. Nie zostało mi tam już nic więcej.
Jeśli nie wracać - to znaczy pozostać wiecznym tułaczem, walczyć już tylko o to, by nie dać się ująć. Kim więc jestem? Kim się stanę? To są pytania, na które dziś już nie potrafię udzielić sobie odpowiedzi. Pozostało mi już niewiele czasu. Każdy dzień jest teraz darem. Muszę się spieszyć, by zdążyć odtworzyć tyle, ile będzie to możliwe i przelać na papier. Będzie to codzienna walka z coraz większymi falami zalewającej mnie co chwilę depresji. Bo potem będzie już tylko ciemna plama czasu, która mnie wchłonie, a z której nie ma już powrotu. Jeśli uda mi się cokolwiek po sobie zostawić - to będzie to przynajmniej autentyczne. Będzie to prawdziwe. Bo będzie to po prostu część mojego życia. Mam tę świadomość, iż wpływ na jego ocenę jest już poza zasięgiem moich możliwości. Z pokorą przyjmuję więc mój los. Pozostawiony samemu sobie jestem i tak w szczęśliwej sytuacji. Mam możliwość choć pod sam koniec konfrontacji samego z sobą. Bo w zasadzie - tak jak każdy człowiek - zostaję w końcu sam na sam ze sobą.
- popełnić samobójstwo
- wrócić do kraju
- nie wrócić
Wrócić do kraju? Polska, jaką dla mnie pozostawiono, to już tylko jedna cela więzienia na Rakowieckiej w Warszawie. Nie zostało mi tam już nic więcej.
Jeśli nie wracać - to znaczy pozostać wiecznym tułaczem, walczyć już tylko o to, by nie dać się ująć. Kim więc jestem? Kim się stanę? To są pytania, na które dziś już nie potrafię udzielić sobie odpowiedzi. Pozostało mi już niewiele czasu. Każdy dzień jest teraz darem. Muszę się spieszyć, by zdążyć odtworzyć tyle, ile będzie to możliwe i przelać na papier. Będzie to codzienna walka z coraz większymi falami zalewającej mnie co chwilę depresji. Bo potem będzie już tylko ciemna plama czasu, która mnie wchłonie, a z której nie ma już powrotu. Jeśli uda mi się cokolwiek po sobie zostawić - to będzie to przynajmniej autentyczne. Będzie to prawdziwe. Bo będzie to po prostu część mojego życia. Mam tę świadomość, iż wpływ na jego ocenę jest już poza zasięgiem moich możliwości. Z pokorą przyjmuję więc mój los. Pozostawiony samemu sobie jestem i tak w szczęśliwej sytuacji. Mam możliwość choć pod sam koniec konfrontacji samego z sobą. Bo w zasadzie - tak jak każdy człowiek - zostaję w końcu sam na sam ze sobą.
„Bo choćbyś cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł, nic ci to nie pomoże...”
20 listopada 1991
Wydziedziczenie
Otrzymałem dziś rano faksem „Postanowienie o zabezpieczeniu majątkowym" z dn. 12 listopada 1991. Treść:
"Grzegorz Sionek - Prokurator Prokuratury Rejonowej delegowany do Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie - w sprawie przeciwko Andrzejowi Gąsiorowskiemu podejrzanemu o przestępstwo z art. 201 kk w zw. z art. 226 § 4 kk i art. 61 prawa czeków na szkodę Skarbu Państwa reprezentowanego przez Narodowy Bank Polski postanowił:
I. Zabezpieczyć na mieniu podejrzanego Andrzeja Gąsiorowskiego
II. Zabezpieczenia kar i roszczeń dokonać przez:
- karę grzywny w wysokości 50 000 000 zł (ok. 4 000 USD)
- roszczenie o naprawie szkody wyrządzonej w mieniu społecznym w wysokości 4 242 500 277 663 zł. (= 400 mill USD)
- zajęcie ruchomości - wynagrodzenia za pracę - innych wierzytelności i praw majątkowych w postaci lokaty terminowej w wysokości 650 mld zł ulokowanej w X oddziale PKO BP w Warszawie oraz lokaty terminowej w wysokości 100 mld zł ulokowanej w VIII o. PKO BP w Warszawie, a także rachunków bankowych Andrzeja Gąsiorowskiego i spółki Art B oraz mienia spółki Art B w postaci ruchomości, nieruchomości i wierzytelności stanowiących własność podejrzanego Andrzeja Gąsiorowskiego oraz spółki Art B
- obciążenie hipoteką przymusową nieruchomości
- ustanowienie zakazu zbywania i obciążania nieruchomości stanowiących własność podejrzanego Andrzeja Gąsiorowskiego oraz spółki Art B.
Uzasadnienie:
- Andrzej Gąsiorowski w okresie od lipca 1990 do lipca 1991 w Warszawie, Cieszynie, Ustroniu, Wrocławiu i innych miejscowościach, działając jako wiceprezes spółki Art B wspólnie i w porozumieniu z prezesem w/w spółki Bogusławem Bagsikiem, z zamiarem zaboru mienia społecznego wielkiej wartości, wykorzystał istniejące w bankach opóźnienia w księgowaniu operacji czekami rozrachunkowymi, uzyskując zyski z tytułu tzw. podwójnego oprocentowania, ponadto pobierał od pracowników bankowych dokumenty pozwalające na pobieranie z banków poważnych kwot pieniężnych, pobierał czeki rozrachunkowe wystawione „in blanco" bez pokrycia w środkach na rachunkach bankowych, które umożliwiały zaliczenie na dobro spółki Art B kwoty ponad 1 biliona złotych, a także zlecał podległym pracownikom wprowadzenie do obrotu między bankami czeków nie mających pokrycia w środkach znajdujących się na rachunkach bankowych - w następstwie czego wyłudził na szkodę Skarbu Państwa kwotę nie mniejszą niż 4 biliony 424 miliardy zl,* tj. o czyn z art. 201 kk w zw. z art. 266 § 4 kk i art 61 prawa czekowego.
- Andrzej Gąsiorowski jest właścicielem 45 proc. udziału w spółce Art B International Co Ltd w Cieszynie, co uzasadnia zabezpieczenie mienia spółki na poczet grzywny i roszczeń odszkodowawczych Skarbu Państwa.
Za ten czyn grozi podejrzanemu kara grzywny do 50 000 000 zł.- Dotychczasowe wyniki postępowania przygotowawczego wskazują na to, że podejrzany działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Czynem swym wyrządził szkodę w mieniu społecznym w wysokości 4 242 500 277 663 zł.
Zarządzenie i odpis postanowienia doręczyć podejrzanemu, a ponadto przekazać do wiadomości Bankowi Handlowo-Kredyto-wemu w Katowicach.
Na podstawie [przepisu - red.] o zabezpieczeniu grożących kar majątkowych i roszczeń o naprawienie szkody przysługuje podejrzanemu zażalenie do prokuratora nadrzędnego w terminie 7 dni od daty dostarczenia odpisu postanowienia. Wniesienie zażalenia po tym terminie jest bezskuteczne (art. 107 i 410 kpk). Zabezpieczenie upada, jeżeli nie zostanie prawomocnie orzeczona konfiskata - przepadek - grzywna lub jeśli nie zostaną zasądzone roszczenia o naprawienie szkody, a powództwo o te roszczenia zostanie wytoczone przed upływem 3 miesięcy od daty uprawomocnienia się orzeczenia kończącego postępowanie karne. W razie wytoczenia powództwa w wymienionym terminie, zabezpieczenie pozostaje w mocy, jeżeli w postępowaniu cywilnym sąd nie orzeknie inaczej (art. 252 kpk)".
Warszawa 12 listopada 1991 Podpis prokuratora
Mój Komentarz:
- Stwierdzono, iż A. Gąsiorowski jest 45 proc. udziałowcem spółki Art B, co jest niezgodne z prawdą. Dnia 1 sierpnia sprzedano firmę Art B Bankowi Handlowo-Kredytowemu w Katowicach, więc bank jest jej właścicielem od trzech miesięcy. Istnieje na ten temat odpowiednia dokumentacja.
- Konsekwentnie - prokurator zajmuje nieruchomości i aktywa Art B, w tym wszystkie lokaty pieniężne i konta bankowe - nazywając to „własnością podejrzanego Andrzeja Gąsiorowskiego" - co jest również nieprawdą i w związku z tym jest nieprawnym zajęciem mienia spółki Art B - z doprowadzeniem w ten sposób do sytuacji zmuszającej zarząd spółki do ogłoszenia upadłości bądź likwidacji firmy. Jednocześnie prokurator pomija zupełnie sprawę listów gwarancyjnych na sumę 2,8 biliona złotych, będących aktualnie częścią aktywów firmy Art B.
- Prokurator stawia zarzut w sprawie szkody wyrządzonej w mieniu społecznym w wysokości 4 242 500 277 663. Jest to wysokość zobowiązań firmy Art B względem Banku Handlowo-Kredytowego, a nie względem Skarbu Państwa. Czyli prokurator występuje bez zgody i wiedzy BHK z roszczeniami względem Art B, jako przedstawiciel osoby postronnej.
- W uzasadnieniu zarzutu prokurator stwierdza, iż wykorzystano istniejące w bankach opóźnienia w księgowaniu operacji czekami rozrachunkowymi. Nie jest to sprzeczne z prawem i oskarżeni nie ponoszą za powstawanie opóźnień żadnej odpowiedzialności.
- Prokurator twierdzi, iż uzyskano zyski z tzw. podwójnego oprocentowania. Nie podaje jednak: jakie zyski zostały osiągnięte? Poza tym osiąganie tego typu zysków też nie jest zabronione prawem.
- Pobieranie od pracowników banku dokumentów pozwalających na pobieranie poważnych kwot pieniężnych również nie jest zabronione prawem.
- Pobieranie czeków rozrachunkowych „in blanco" jest normalną, rutynową operacją nie zabronioną prawnie. Nie wiąże się to z faktem posiadania środków na rachunkach bankowych.
- Twierdzenie, iż w następstwie przytoczonych zarzutów wyłu dzono na szkodę Skarbu Państwa kwotę nie mniejszą niż 4 biliony 242 miliardy zł nie jest w tym momentcie poparte żadnymi dowodami, jest więc nieprawdziwe.
- Postanowienie zostało doręczone świadomie po upływie terminu przysługującego mi na złożenie zażalenia do prokuratora - a więc7 dni. (...).
26 listopada 1991
Wszechmocny
http://soundcloud.com/andre-gasiorowski/wszechmocny
http://soundcloud.com/andre-gasiorowski/wszechmocny
Wszechmocny, Błogi Ojcze naszwysłuchaj glos modlitwy mejZe źródeł Twoich dar mi daszwysławiam Imię chwały Twej
Ty Wszechmogący Boże naszobjawiasz Panie ramię sweTy serca dzieci swoich znasz,Królestwo niechaj przyjdzie Twe
Dobroci pełen jest nasz Bógw upadkach często znosi nasmy wrogom odpuszczamy długwięc obdarz łaską w każdy czas
Pieśń tę napisano kilkadziesiąt lat temu. Gdzieś wśród syberyjskich przestrzeni jakaś samotna postać wznosząc swój wzrok w górę szukała pocieszenia w swoim nieszczęściu. Zimno, przerażająca pustka, do następnej osady ponad 400 km. Jeszcze niedawno w otoczeniu gwaru licznej rodziny, przy kominku białego dworku gdzieś pod Tarnopolem snuto wspomnienia z przeszłości i układano plany na najbliższą przyszłość. Nikt wtedy nie przypuszczał, iż wkrótce los brutalnie rozdzieli ich na zawsze. Że jedyną wspólną rzeczą, jaką będą dzielić, zostanie niebo nad głową i widok gwiazd, księżyca, słońca. Bo ktoś zadecydował, że 8,000 kilometrów przestrzeni, jaka ich będzie dzielić, nigdy nie da się już przejść. (...). Z wywiezionych w 1941 roku na Syberię 2 milionów Polków przeżyło zaledwie 200 tysięcy, w tym i część mojej rodziny.
Tę pieśń ktoś stworzył. Ktoś, kto wyśpiewał w niej siebie. Ktoś inny ją przekazał dalej. Ja ją odnalazłem pewnego rodzinnego wieczora, gdy ją śpiewała moja babcia. Miałem wtedy 5 lat. I nigdy nie przypuszczałem, że to będzie moja pieśń. Może już dziś archaiczna semantyka, ale wiecznie aktualna treść. Jest czas, aby spróbować zrobić to, na co nigdy nie było czasu: usiądę nad aranżacją. Słowa już są, muzyka jest określona. Cała przesiąknięta tamtą ziemią i tamtymi ludźmi. Znaleźć odpowiednie brzmienie, wykonawcę, studio nagrań, do zrobienia zdjęć ściągnąć chłopców z naszego studia filmowego z Anglii. Spróbuję to uwiecznić. Dla siebie. Nie obchodzi mnie, czy ktoś to jeszcze komuś pokaże. Bo to w zasadzie nie jest na pokaz. Coś jak moje prywatne wyznanie, „private collection". To musi być czarno-białe, w klimacie jakby z Cohena. Wstęp: patetyczny, nasycony przestrzenią i brzmieniem przeznaczenia, które zalewa ciemną falą. Na początku - dzwon. Na zwolnionych klatkach, na tle zachmurzonego nieba. Potem chóry, stopione w spiętrzonej kaskadzie wibrującej harmonii. Metafizycznie, przesycając całą przestrzeń w muzyce. W ich brzmienie wtopiony krzyk buntu, bólu i rozpaczy. Nagle nadchodzi fala. Zimna, lodowata, ciemna -jak z lodowatego morza północy. Uderza o skałę przy brzegu. Teraz nadchodzi treść. To treść skuta w słowach pieśni. Modlitwa do Boga. Nie prośba, błaganie, dziękczynienie. Po prostu modlitwa. Przekaz człowieka pogodzonego ze złym losem, który już nie chce prosić o nic więcej, nie ma siły dziękować. Chce wyrazić wolę trwania. Przekazuje to Temu, do którego należy. (...).
22 stycznia 1992
To be or not to be
- Prokurator do dziś nie uznał mojego obrońcy, nie dopuszczając go do akt. Czyli inkwizycji ciąg dalszy.
- Zrabowano mój cały majątek w Polsce, kompletnie zdewastowano i zrujnowano firmę. Zniszczono wszystkie żywotne i ważne zagraniczne kontakty handlowe i finansowe dla struktur w Polsce. Zagarnięto mój majątek osobisty i mojej rodziny. W Izraelu doprowadzono do ruiny całą moją inwestycję.
- Dziesiątki naszych ludzi przesłuchaniami z użyciem wręcz sadystycznych metod doprowadzono do stanu załamania psychicznego. Zrobiono z nich szmaty. Tylko za to, że nas znali, że pracowali z nami, że byli potrzebni jako materiał do przesłuchań w tym polowaniu na czarownice.
- Moją rodzinę w kraju postawiono pod publicznym pręgierzem.
- Listami gończymi zamknięto dla mnie granice, przyklejono „wilczy bilet" do mojego nazwiska na całym świecie. Postarano się, aby świat zapomniał o jakimkolwiek dobrym uczynku wynikającym z mojej działalności.
- Ośmieszono mnie i zdyskredytowano. Prasa mówi: „ukrywaj się", choć cały świat zna adres i mój numer telefonu. Piszą: „uciekł z Polski", choć zostawiono dla mnie w Polsce tylko jedną celę w ciężkim więzieniu śledczym na Rakowieckiej w Warszawie. Z jakiej przyczyny? Na podstawie jakich dowodów?
- Prokurator nie przyjął zaproszenia do Izraela, aby mnie tu przesłuchać - w placówce dyplomatycznej. Po co? Lepiej jest mnie ścigać po całym świecie! To znacznie efektowniejsze. (...).
"Bo jeśli tak zadecydowałeś, że zbliży się wkrótce wodospad
z którego już tym razem nie ujdę z życiem
wybacz mi to wszystko,
co musisz mi wybaczyć
co już wiem, że wybaczenia wymaga
I na koniec, gdy jeszcze mogę sam decydować
wejść przez drzwi, które mi otworzysz tam,
gdzie być może boję się wejść,
a gdzie Ty sam mnie poprowadzisz
Bo jeśli nawet przyjdzie ratunek i pomoc
bo jeśli nawet ocaleję z tego pogromu
to tylko dlatego, że będziesz przy mnie,
Że to Ty mi pomożesz i wybawisz mnie od złego.
A jeśli tak się nie stanie
dopomóż mi znieść to, co mnie ma spotkać.
Bo teraz jestem slaby i sparaliżowany przez strach"